 |
Forum mieszkańców miasta Lubaczowa o nas, o was, o wszystkich
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Misiek
Administrator
Dołączył: 19 Wrz 2008
Posty: 37
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Lubaczów
|
Wysłany: Pią 11:40, 10 Paź 2008 Temat postu: Godziny pracy urzędów |
|
|
W Lubaczowie panuje nieprzyjemna "świecka tradycja" w myśl której urzędy są zamykane w godz. 15-15.30. Dla kogo one zatem pracują? Człowiek musi wyrywać się z pracy, kombinować, nierzadko tracić urlop, by załatwić sprawy w urzędach. Kiedy powstało w UM biuro do obsługi mieszkańców, w poniedziałki i czwartki wydłużono godziny pracy do 17. Było to bardzo mądre rozwiązanie. Szczęście nie trwało długo. Jedną z pierwszych decyzji burmistrza Zająca było skrócenie godzin pracy urzędu do poprzedniego stanu. Z tego co wiem, rząd opracowuje ustawę, która zmusi urzędy do pracy w wydłużonym czasie, bo jest takie zapotrzebowanie obywateli. To ja się pytam - kiedy skracano w UM w Lubaczowie godziny pracy, to w czyim interesie to robiono? Bo chyba nie interesantów?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
|
 |
yabba
Dołączył: 10 Paź 2008
Posty: 38
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Lubaczów/Rzeszów
|
Wysłany: Pią 20:36, 10 Paź 2008 Temat postu: |
|
|
Były w różnych mediach jakieś sondy, wywiady i zdania były podzielone. Ja myślę, że wynika to z tego iz ludzi przez wiele lat przyzwyczajano, że urzędy nie pracują późnymi popołudniami i teraz nawet jak wprowadzisz takie godziny, to mało kto skorzysta... Panie urzędniczki z ochotą odpowiadały, że nie ma potrzeby i że się nudzą w tych wydłużonych godzinach. A TO BZDURA! Kiedyś wszystkie sklepy w Lubaczowie zamykali o 16 i nie otwierali w soboty. Czy ktos by sobie teraz na to pozwolił, mówię o właścicielach sklepów? Na pewno NIE! To samo z urzędami, jakby do świadomości ludzi dotarło, że urząd stosuje sie do nich, a nie oni do urzędu, to zaczęliby normalnie z tego korzystać. Znam osoby, które psy wieszają na naszych urzędach, że muszą się zwalniać z pracy żeby coś załatwić, a w urzędzie oczywiście tłok heh. Nie zawsze jest tłok, ale jak się przyzwyczają wszyscy do dłuższych godzin, to tłoku nigdy nie będzie, chyba że znowu ktoś wymyśli jakieś akcje typu wymiana dowodów czy coś podobnego, ale to się zdarza rzadko... Źle się stało, że urząd miasta wrócił do starych godzin, bo to był dobry przykład dla innych urzędów w mieście. No cóż, jaki pan taki kram.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez yabba dnia Pon 0:57, 17 Lis 2008, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Alex
Administrator
Dołączył: 19 Wrz 2008
Posty: 67
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: odległa galaktyka
|
Wysłany: Śro 0:56, 05 Lis 2008 Temat postu: |
|
|
Z tymi sklepami to masz świętą rację. Były zamykane wcześnie, nieczynne w soboty i święta, bo to były sklepy państwowe albo pseudospółdzielcze (czyli też naprawdę państwowe). Tam rządziły zasady "sprawiedliwości społecznej" czyli skoro inni mają wolne to dlaczego sprzedawcy w sklepach mają pracować? Nikt się nie pytał o zdanie pielęgniarek, lekarzy, kolejarzy, energetyków itp. czy chcą mieć wtedy wolne. Oni musieli pracować i już. Handel państwowy to było takie środowisko świętych krów, siedlisko nieróbstwa i korupcji. Pamiętam lata, kiedy wszystko się nie "kupowało" ale "załatwiało". Och, jakie to było szczęście mieć w rodzinie ekspedientkę. Ona miała koleżanki ekspedientki w innych sklepach i można było sobie "załatwić" lodówkę, lokówkę czy komplet łyżeczek do herbaty.
Piszę to wszystko dlatego, że czasy się zmieniły. Sklepy są głównie prywatne. Właściciele dbają o własny interes i nie pozwolą sobie na dziwaczne godziny pracy tylko po to, żeby sprzedawcom było jak najlepiej. A w konsekwencji - ci "ciężko wykorzystywani" sprzedawcy nie muszą się troszczyć o swój byt, bo jak sklep wyrabia zyski to wypłaty są pewne i często atrakcyjne. Tak oto w praktyce działa egoizm kapitalisty. Dbając o własną kieszeń, zapewnia byt swoim pracownikom.
Dopóki wszystkie urzędy były państwowe, tyle mieliśmy do powiedzenia co Kunta Kinte na plantacji bawełny. Teraz mamy samorządy, siedzą w nich ludzie przez nas desygnowani. Dlaczego pozwalamy na olewanie nas? Dlaczego godzimy się na zrywanie pracy, narażanie się pracodawcom, żeby coś załatwić w urzędach?
Kiedyś ktoś brutalnie powiedział, że szkoły nie istnieją po to, żeby pracowali w nich nauczyciele, tylko żeby dzieci mogły sie uczyć. Więc ważniejsze jest dobro dzieci. Parafrazując - urzędy nie są po to, żeby urzędnikom było dobrze, tylko żeby obywatele mieli wygodę. Bo to dla nich te urzędy istnieją. To taki temat do przemyśleń dla tych, którzy mają wpływ na pracę urzędów, a jeszcze nie odbiło im z racji tzw. piastowania
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|